Zerowe emisje w lotnictwie
Nowoczesne technologie znacząco nas zbliżają. Właśnie lotnictwu chcielibyśmy przyjrzeć się w naszym artykule, albowiem prowadzone są działania, które mają wprowadzić zerowe emisje w lotnictwie.
Niezbędne zmiany
Co prawda podczas pandemii ruch lotniczy został mocno ograniczony, sporo linii lotniczych upadło bądź zredukowało liczbę lotów, to jednak nadal mówimy o potężnej branży, która nie tylko generuje olbrzymie dochody, lecz także odpowiada za sporo zanieczyszczeń. Niedawno powstał dla ONZ nowy raport przedstawiający plany branży żeglugowej dotyczące dekarbonizacji. Zbadano bowiem dane pochodzące od ponad 100 liderów lotnictwa z 68 organizacji. Na chwilę obecną lotnictwo odpowiada za kilka procent ogólnoświatowej emisji dwutlenku węgla. Wiele innych sektorów znacząco zamierza ograniczać emisję, więc może się tak zdarzyć, że do 2050 roku branża lotnictwa będzie generować nawet i ponad 20% dwutlenku węgla rocznie. Związane jest to z bardzo prostą sprawą. Mimo pandemii mnóstwo osób podróżuje drogą lotniczą, gdzie stawia się na samoloty na paliwo lotnicze. Mało jest przy tym alternatyw.
Na rynku zaczynają się pojawiać nowoczesne samoloty, które napędzane są przez silniki elektryczne. Problem jednak w tym, że są to modele, które są w stanie zabrać na pokład od kilku do kilkunastu pasażerów i to na krótkie trasy. Trudno zatem porównać Boeinga 737 z awionetką, gdyż to zupełnie inna kategoria. Konieczne są zatem inwestycje w nowe technologie. Ciężko sobie dziś wyobrazić samoloty na kilkadziesiąt osób, które będą w stanie podróżować między kontynentami. Mają za małe baterie, a obecne technologie oparte na wodorze wymagają nawet kilka razy większych zbiorników na paliwo niż konwencjonalne metody. Dla linii lotniczych nie będzie to opłacalne.
Niezbędne zatem będzie rozszerzenie wykorzystania paliwa alternatywnego. Postawienie na takie zrównoważone paliwa lotnicze (SAF) może być najbardziej możliwym do wykonania zadanie. Paliwo takie powstawać będzie bowiem z materiału roślinnego lub zwierzęcego, choćby z olejów odpadowych. Mówi się o tym, że wprowadzenie go do stałego użytku byłoby w stanie zmniejszyć emisje CO2 ze strony lotnictwa nawet o 80%. Olbrzymią zaletą SAF jest to, że można je mieszać z konwencjonalnym paliwem do silników odrzutowych i umieszczać w istniejących samolotach bez konieczności wprowadzania większych zmian konstrukcyjnych. Problem w tym, że takie paliwo może być nawet 8 razy droższe w produkcji niż konwencjonalne paliwo do silników odrzutowych. Dziś zużywa się go zaledwie 0.1% w ogólnej skali lotniczej. Gdyby zostało wprowadzone przymusowo dla linii lotniczych, to nasze ceny za bilety także skoczyły by kilkukrotnie. W takiej sytuacji trzeba koniecznie inwestować w nowe technologie i rozwiązania, które pomogą drastycznie zmniejszyć te koszta.
Ważne w tym wszystkim będą też krajowe i międzynarodowe zachęty dla linii i producentów do zmniejszenia emisji. Już teraz mówi się o tym, że wielkie korporacje są skłonne płacić więcej w ramach walki z globalnym ociepleniem, właśnie pod względem zielonego paliwa lotniczego. Norwegia ma być pierwszym kraje, gdzie w przypadku wewnętrznych lotów postawi się na samoloty elektryczne. Będą to właśnie mniejsze samoloty, które zastąpią obecne maszyny. Z zasięgiem do kilkuset kilometrów będą w stanie wykonywać loty między wieloma miastami. Takie rozwiązanie sprawdzi się także w innym kraju. Problemem może być jednak to, że niebo zostanie wręcz zapchane przez mniejsze maszyny. Jeden Boeing czy Airbus dla blisko 200 pasażerów to jednak nie to samo, co 10 mniejszych maszyn.